W cztery oczy: Fran Kirby x Jordan Henderson

Sportowcy*

Lekcje na temat przywództwa i porażek od dwóch wielkich postaci ze świata piłki nożnej.

Ostatnia aktualizacja: 2 grudnia 2021
Czas czytania: 20 min
W cztery oczy: Fran Kirby i Jordan Henderson

W cztery oczy to seria przedstawiająca niereżyserowane rozmowy między najlepszymi sportowcami Nike.

Tegoroczne lato było gorącym okresem zarówno dla Fran Kirby, jak i Jordana Hendersona. Kirby – która w poprzednim sezonie wróciła na boisko po przejściu zapalenia osierdzia, które mogło zakończyć jej karierę, po czym została rekordzistką Chelsea pod względem strzelonych goli oraz zdobyła tytuł WSL – odniosła kontuzję swojego drugiego dnia na największej sportowej imprezie świata, która odbywała się w Tokio. Henderson – kapitan Liverpoolu i jeden z filarów drużyny narodowej w ostatniej dekadzie – walczył natomiast z kontuzją przed mistrzostwami Europy, w których jego drużyna przegrała w finale po rzutach karnych. W tym okresie wiele sportsmenek i sportowców zaczęło zabierać głos w ważnych sprawach, co sprawiło, że ta dwójka spojrzała na trudności, z którymi musiała się zmierzyć, jak na szansę na rozwój. Przeciwności losu, porażki, choroby i kontuzje sprawiły, że zostali aktywistami i zaczęli bardziej angażować się w sprawy pozaboiskowe. Oboje zmienili swoje nastawienie, zaczęli inaczej podchodzić do swoich ról i lepiej zrozumieli, na czym polega bycie liderką i liderem na boisku, ale też poza nim. W tej rozgrywce chodzi o coś więcej niż sport, a ta dwójka należąca do najważniejszych zawodniczek i zawodników swojego pokolenia wie, że nie ma czegoś takiego jak porażki – są tylko lekcje.

Kontuzje mocno wpłynęły na to, jak wyglądały wasze letnie turnieje. W jaki sposób ta sytuacja zmieniła wasze podejścia do liderowania waszym zespołom?

Fran: Udział w największej sportowej imprezie świata jest czymś wyjątkowym. Odniesienie kontuzji już na samym początku było więc trudne pod względem emocjonalnym. Wiesz, że coś się stało, ale nie wiesz jeszcze, jak poważna jest sytuacja… Takim momentom zawsze towarzyszy smutek. W takich chwilach musisz pohamować swoje oczekiwania – musiałam bardzo szybko się tego nauczyć. Stałam się zawodniczką szerokiego składu, a nie częścią podstawowej jedenastki. Zrozumiałam swoją rolę i skupiłam się na tym, nad czym miałam kontrolę: byciu dobrą członkinią zespołu.

Jordan: Byłem w podobnej sytuacji, co Fran. Pracowałem bardzo ciężko, aby być na mistrzostwach, mimo że nie grałem przez długi czas. Załapanie się do składu było więc dla mnie dużym osiągnięciem. Gdy już mi się to udało, pomyślałem: „Czuję się dobrze, wszystko jest w porządku”. Szybko zdałem sobie jednak sprawę z tego, że nie jestem na takim poziomie jak wcześniej. Musiałem więc zmienić swoje nastawienie, aby liderować drużynie najlepiej, jak mogłem. Oczywiście żałuję, że nie byłem w pełni sprawny od samego początku, ale i tak było to dla nas jako drużyny świetne lato. Mimo że turniej nie skończył się po naszej myśli, czuję, że daliśmy krajowi wiele radości.

„Szczerze mówiąc, najtrudniej jest sobie radzić z kontuzją. Teraz gdy tu siedzimy i rozmawiamy, wydaje się proste, ale tak nie jest. Naprawdę cierpiałem”.

– Jordan Henderson

Legendarna zawodniczka reprezentacji Stanów Zjednoczonych Abby Wambach pisała w swojej książce o koncepcji „liderowania z ławki”. Jako że byliście zawodnikami stanowiącymi ważną część podstawowej jedenastki, konieczność odnalezienia się w nowej roli musiała być dla was doświadczeniem uczącym pokory.

Jordan: Tak, musisz schować swoje ego do kieszeni. Na początku mistrzostw czułem, że jestem w 100% gotowy do gry. Nie była to jednak prawda; myślę, że wszyscy mieliśmy tego świadomość. Nadal byłem jednak jednym z liderów drużyny, więc starałem się rozmawiać z pozostałymi zawodnikami. Chciałem zadbać o to, aby każdy miał odpowiednie nastawienie. Głównym celem drużyny jest przecież zwycięstwo w turnieju. Nie chodzi o ciebie, zawodników, którzy zaczynają mecz, ani o zmienników. Chodzi o cały zespół.

Fran: Zgadzam się. I Jordan, i ja należymy do doświadczonych zawodników. Podczas turnieju w drużynie jest wiele zawodniczek, które siedzą na ławce lub dopiero niedawno do niej dołączyły. Bardzo ważne jest to, aby czuły się wartościową częścią drużyny. Moim zadaniem było pomaganie tym, które miały wygrywać mecze na boisku. Nie obraziłabym się, gdybym nie grała za wiele, ale na koniec na mojej szyi wisiałby złoty medal.

W cztery oczy: Fran Kirby i Jordan Henderson

Musiało być wam ciężko zachować równowagę pomiędzy uczuciem smutku i frustracji a pokazywaniem pozytywnego nastawienia wobec innych. Jak ważne było to, że pokazywaliście siłę poprzez waszą wytrwałość? Jako że jesteście doświadczonymi zawodnikami, wasza emocjonalna uczciwość wobec pozostałych członków zespołu musiała być inspirująca dla młodszych zawodników.

Fran: Też tak sądzę. Ludzie widzieli, że byłam smutna. Widzieli, że cierpię. Musiałam nauczyć się okazywać te emocje w odpowiedni sposób. Oczywiście nie chodziłam uśmiechnięta, wiedząc, że nie zagram w pierwszym meczu, a potem w drugim… Nie byłam z tego powodu zadowolona. Jednak gdy jesteś smutna, ale masz w sobie motywację, by wrócić do formy, pokazujesz wytrwałość, która dodaje innym skrzydeł. Mówiłam do pozostałych dziewczyn: „Musicie przejść fazę grupową, abym mogła wejść na boisko”. Nieco samolubnie, ale tak właśnie myślałam. To była moja motywacja, którą próbowałam w nich zaszczepić.

Jordan: Szczerze mówiąc, najtrudniej jest sobie radzić z kontuzją. Teraz gdy tu siedzimy i rozmawiamy, wydaje się proste, ale tak nie jest. Naprawdę cierpiałem. Jestem jednak kapitanem Liverpoolu i jednym z liderów reprezentacji Anglii, co wiąże się z odpowiedzialnością. Czasami gdy czujesz frustrację i jesteś przygnębiony, musisz myśleć o reszcie grupy. W przeszłości odnosiłem już kontuzje, ale ta [kontuzja pachwiny, którą odniósł w lutym, wymagała operacji i długiego okresu rehabilitacji; był wyłączony z gry do końca sezonu] była jedną z najgorszych. Koniec końców musisz dawać najlepszy przykład jako osoba.

„Moim zadaniem było pomaganie tym, które miały wygrywać mecze na boisku. Nie obraziłabym się, gdybym nie grała za wiele, ale na koniec na mojej szyi wisiałby złoty medal”.

– Fran Kirby

Macie na koncie ważne trofea zdobywane w piłce klubowej – które momenty waszej zawodowej kariery były dla was najważniejsze? Jak się po nich czuliście? Czy sukces wpłynął na was pozytywnie czy negatywnie?

Jordan: Jak dotąd moim największym sukcesem jest zwycięstwo w europejskich rozgrywkach w 2019 roku. Zawsze będę jednak pamiętał dni po tym sukcesie, ponieważ nie towarzyszyło im uczucie satysfakcji. Ciężko to opisać. Nie był to smutek, ale nie było to również to, czego oczekiwałem. Myślałem, że po tym, jak osiągnąłem coś, o czym marzyłem przez całe życie, tygodniami będę unosił się nad ziemią…

Może schodził ze mnie ten cały stres, ale kilka następnych dni po zwycięstwie było naprawdę trudnych. Nie byłem w stanie pojąć wszystkiego, co się działo i co osiągnęliśmy. Pytałem sam siebie, co mam teraz robić, jaki jest następny cel. Oczywiście szybko przestawiliśmy się na myślenie o wygraniu w lidze. Nie wygrywaliśmy jej przez długi czas, a w 2019 roku od zwycięstwa dzieliły nas minimetry. To nam pomogło. Co do euforii po wygraniu europejskiego trofeum… cóż, nie było to to, czego się spodziewałem.

Fran: Znam to uczucie. To wszystko przez to, że schodzi z siebie adrenalina. Narastają w tobie ogromne emocje, więc po wszystkim po prostu nie wiesz, co ze sobą zrobić. Największym osiągnięciem w mojej karierze był ostatni sezon, w którym wróciłam po długiej kontuzji. [Pod koniec 2019 roku po tym, jak Fran upadła podczas obiadu z przyjaciółkami grającymi razem z nią w Chelsea, Beth England i Maren Mjelde, zdiagnozowano u niej zapalenie osierdzia – chorobę serca spowodowaną wirusem wywołującym stan zapalny blaszek osierdzia, przez którą groziło jej zakończenie kariery]. Po tym wszystkim cieszyłabym się niezależnie od tego, czy udałoby się nam zdobyć jakieś trofea, jednak po tytule mistrzowskim czułam się podobnie jak Jordan. Miałam za sobą fantastyczny sezon, który nagle się skończył. Nie możesz pozwolić sobie wtedy na to, aby cieszyć się tym osiągnięciem. Myślisz w ten sposób: „Udało mi się. Teraz mam kilka tygodni wolnego, a potem znowu wracam do treningów”. Całkowity reset nie jest wskazany.

W cztery oczy: Fran Kirby i Jordan Henderson

W jaki sposób zmienia się wasza mowa wewnętrzna po ważnym zwycięstwie, a jak po rozczarowującej porażce?

Fran: Ciężko powiedzieć. Mam wrażenie, że ciężej podnieść się po porażce niż coś wygrać. Kilka razy wygrywałam ligę z Chelsea i za każdym razem bardzo się z tego cieszyłam. Jednak przez ostatnie kilka lat starałam się nauczyć samą siebie, aby nie odlatywać, gdy idzie mi świetnie, i nie zamartwiać się, gdy coś idzie nie po mojej myśli. W innym przypadku wsiadasz na emocjonalny rollercoaster. Nieustanne fale smutku i radości, smutku i radości… A te emocje mają wpływ na wszystko, co robisz; na wszystko, co uwielbiasz, lub wcześniej uwielbiałaś robić.

Jordan: Dokładnie. To bardzo ważne dla sportowców, aby nie popadać w skrajności. Patrząc wstecz, wydaje mi się, że łatwiej mi zareagować na porażkę – tak jak było po porażce w finale europejskich rozgrywek z Realem oraz wtedy, gdy o włos przegraliśmy ligę. Ból jest tak wielki, że od razu myślisz o tym, aby wrócić w to samo miejsce i zrobić ten ostatni krok. Po porażce masz w sobie ogień, który pozwala Ci iść dalej.

Fran: W sporcie zawsze masz zwycięzców i przegranych, a przecież nie można ciągle wygrywać. Oczywiście, że porażki bolą. Nie lubię przegrywać. Uwielbiam rywalizację, nawet na treningach. Muszę być zwyciężczynią. Wiem jednak, że muszę nauczyć się też, że z porażek płyną lekcje.

Jordan: Wiem, co masz na myśli. Żeby odnieść sukces, musisz poznać smak porażki. To bierze się z doświadczania: musisz czuć tę porażkę. Musisz przejść przez ten proces, gdy sytuacja nie układa się po Twojej myśli. Niepowodzenia, których doświadczyłem, gdy byłem młodym zawodnikiem w Liverpoolu, były ważną częścią drogi, którą przeszedłem, i mocno wpłynęły na mój rozwój. Dzięki nim jestem silniejszy. Przygotowały mnie na ważne chwile. Można zastanawiać się, czy gdyby nie porażka w finale z Realem Madryt zdobylibyśmy to trofeum rok później. Czy bez drugiego miejsca w lidze wygralibyśmy ją w kolejnym sezonie?

„W sporcie zawsze masz zwycięzców i przegranych, a przecież nie można ciągle wygrywać. Oczywiście, że porażki bolą. Uwielbiam rywalizację. Muszę być zwyciężczynią. Wiem jednak, że muszę nauczyć się też, że z porażek płyną lekcje”.

– Fran Kirby

Jak zmienia się ciążąca na was presja, gdy z młodych zawodników stajecie się reprezentantami kraju?

Jordan: Jako młody zawodnik chcesz się po prostu pokazać z dobrej strony przed zespołem i managerem, a także starasz się poprawiać wszystkie aspekty swojej gry. Z czasem twoja rola się jednak zmienia. Gdy po raz pierwszy założyłem opaskę kapitana w Liverpoolu, było mi trudno. Na moich barkach czułem wielką odpowiedzialność. Nieco zgubiłem w tym wszystkim siebie i to, kim chciałem być jako zawodnik. Za bardzo przejmowałem się wszystkimi dookoła. Byłem kapitanem i myślałem, że jestem odpowiedzialny za wszystkich przez cały czas. Musiałem pracować nad tym z managerem, aby znaleźć równowagę pomiędzy mną jako kapitanem a mną jako zawodnikiem.

Fran: Gdy miałam 16 lat, od razu trafiłam do pierwszego zespołu Reading. Przeskok był duży. [Rok później Fran porzuciła piłkę nożną z powodu śmierci swojej mamy i depresji]. Przeszłam od grania z 16-latkami do gry z 26-, 27-, 28-latkami. Teraz jestem jedną z liderek Chelsea, ale gdy zaczynałam pełnić tę funkcję, czułam się nieco zagubiona. Myślałam, jak mogę pomóc tej zawodniczce, jak mogę pomóc tamtej. Priorytety się jednak zmieniają. Po kilku latach zrozumiałam, że nieustannie martwiąc się o inne osoby, wysysam z siebie energię. Nie możesz wtedy dawać z siebie 100% jako zawodniczka. Zmieniłam więc swoje nastawienie. Oczywiście nadal zamierzam być liderką, będę robiła dla każdej zawodniczki z zespołu to, co do mnie należy – zawsze tak było. Teraz jednak wiem, że muszę dbać także o siebie.

W cztery oczy: Fran Kirby i Jordan Henderson

Oboje działacie na rzecz podnoszenia świadomości znaczenie zdrowia psychicznego. Tegoroczne lato pokazało, jak ważna jest to kwestia dla sportowców światowej klasy. Macie wrażenie, że na początku waszych karier, nie mieliście świadomości, jak istotna jest ta sprawa?

Jordan: Kwestia mentalności to ważny element każdego sportu. Staram się jak najmocniej pomagać młodym zawodnikom – dbam o to, aby nie przejmowali się za bardzo tym, co piszą o nich w mediach społecznościowych czy w prasie itd. To wszystko ma ogromny wpływ na występy zawodnika. Po tym, jak trafiłem do Liverpoolu w wieku 20 lat, zdarzały mi się trudne momenty pod względem mentalnym. Mając za sobą takie doświadczenia, byłem w stanie wykorzystać swoje zasięgi, aby nagłośnić ten temat i pomóc niektórym osobom, co było dla mnie bardzo ważne. Teraz nie zastanawiam się nad tym, czy powinienem coś mówić czy nie. Byłem w tym miejscu, więc muszę to robić. Muszę próbować pomagać innym.

Fran: Też tak uważam. W ostatnim czasie można zauważyć wielką zmianę w podejściu do zdrowia psychicznego, zwłaszcza w piłce nożnej. Mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale jest coraz lepiej. Od dawna powtarzam jedno: piłkarki i piłkarze nie są robotami. Nie mamy zaprogramowanej tylko jednej emocji. Zaliczamy wzloty i upadki. Przeżywamy takie samego rzeczy jak wszyscy. Tracimy bliskich. Martwimy się tymi samymi sprawami, co inni.

„Po tym, jak trafiłem do Liverpoolu w wieku 20 lat, zdarzały mi się trudne momenty pod względem mentalnym… Teraz nie zastanawiam się nad tym, czy powinienem coś mówić czy nie. Byłem w tym miejscu, więc muszę to robić. Muszę próbować pomagać innym”.

– Jordan Henderson

Fran, wcześniej wspominałaś o lekcjach, nie porażkach. To, że ludziom trudno jest mówić o pewnych kwestiach lub bolesnych doświadczeniach, nie znaczy, że nie można wyciągać wniosków z takich sytuacji.

Fran: Tak uważam. Wiele się nauczyliśmy przez ostatnie kilka lat. To ważne, aby pomagać ludziom lepiej się nawzajem rozumieć. Działam na rzecz większej świadomości zdrowia psychicznego i praw osób LGBTQ+, ale w ostatnich latach dowiedziałam się tez dużo o historii czarnych osób. Niestety niewiele osób się o tym uczy. Teraz mamy jednak mnóstwo niesamowitych osób, które opowiadają o tym z pasją i mogą podzielić się z innymi swoją wiedzą. Możemy się od nich uczyć i doceniać to, przez co musiały przejść różne osoby. Dlatego tak ważna jest walka o te sprawy. Piłka nożna może tu wiele zdziałać. Chcemy pomóc tym, którzy chcą dowiedzieć się więcej o świecie, w którym żyjemy, oraz o tym, w jaki sposób możemy razem zmienić go na lepsze.

Jordan: Im więcej sportowców będzie o tym mówiło, tym więcej osób usłyszy te słowa. Nie tylko w sporcie czy w Wielkiej Brytanii, ale na całym świecie. Gdy masz do czegoś pasję i przeżyłeś to na własnej skórze, gdy poświęcasz czas, aby czegoś się dowiedzieć i lepiej zrozumieć dany temat, wtedy możesz mieć wpływ na różne rzeczy. Wtedy możemy oczekiwać zmian.

Ilustracje: Leonardo Santamaria

Data pierwszej publikacji: 24 listopada 2021